Pod Platanami Wilkowice Wesele Gosi i Dawida

Pierwszy ślub sezonu zawsze poprzedzony jest wielkimi przygotowaniami. Całą zimę czekam na ten dzień, do którego przygotowania wyglądają inaczej. Wydawać by się mogło, że fotograf potrzebuje aparatu i już gotowy do pracy. Ilość sprzętu, który jest niezbędny, jest ogromny. Zapasowe elementy, czy też ładowanie kilkudziesięciu akumulatorów do 5 lamp błyskowych, statywów, kabli, ładowarek, zapasowych koszul, spinek do mankietów…nazbiera się tego. Skompletowanie wszystkich niezbędnych narzędzi to jedno, a do tego dochodzi ustawienie aparatów, lamp, komputera pod pracę na ślubach. Jest jeszcze aspekt psychologiczny. Miesiące między sezonami – poza nielicznymi reportażami w zimowej scenerii – to czas podsumowań, przemyśleń, ładowania wewnętrznych baterii, a także planowania. Pierwszy ślub sezonu ma wysoko postawioną poprzeczkę, a przy tym nacechowany jest największą dozą stresu. Do tego dochodzi największe zmęczenia tuż po reportażu – nagle odzywają się mięśnie, które uśpione zimowym snem budzą się wyjątkowo powoli. Myślę, że zimowa przerwa jest na tyle obszernym tematem, że kiedyś napiszę o tym osobny wpis. Tymczasem wracam do Gosi i Dawid.